— Zkąd przychodzisz? zapytał jéj dość suchym tonem.
— Przychodzę zkąd mi się podoba, i nie powinnam nikomu zdawać rachunku z kroków moich, lecz jeżeli koniecznie chcesz wiedzieć gdzie byłam, otoż powiadam ci, że téj osobie, którą wczoraj w wieczór widziałeś do nas wchodzącą, oddałam wizytę.
— Ludwiko bądź uważna; powiedz mi kto jest ten mężczyzna, którego wczoraj wchodzącego widziałem, bo powiadam ci, że się już zmęczyłem śmieszném położeniem, w które mnie miłość moja dla ciebie od trzech tygodni wtrąciła. Jak mi nie powiesz to zrobię scenę.
— Nie, pojmujesz że twoje położenie stałoby się śmieszniejszym jeszcze i będziesz milczał. Zresztą, niema nic złego w tém wszystkiém, co co ci teraz daje powód być podejrzanym: późniéj, jak się kiedyś wszystkiego dowiesz, sam się śmiać z twoich posądzeń będziesz.
— No! więc zrób dla mnie jedną rzecz tylko!
— Czegóż chcesz?
— Tego, żebyś dzisiejszego wieczora nie przyjęła wiadoméj ci osoby.
— Kiedy właśnie tylko com jéj powiedziała
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1416
Ta strona została przepisana.