Ta strona została przepisana.
— Czyż ja gdzie jadę?
— Obadwa jedziemy.
— Kiedy?
— Jutro.
— A gdzież jedziemy?
— Do Paryża.
Willem skoczył na szyję Tristanowi i ledwie go nie udusił. Już nie kazał sobie powtórzyć tego co usłyszał, i w minutę potém Tristan słyszał towarzysza swego, wywracającego krzesła, szturchającego się o meble i robiącego zawiniątka.