Ta strona została przepisana.
— Z tobą razem?
— Nie, sama najprzód, ja tutaj zaczekam.
Ludwika nie śmiała ruszyć się z miejsca.
— Wejdź, wejdź, może będzie miał czas jeszcze ci co powiedzieć.
Ludwika weszła.
W sekundę potém ze ściśnioném sercem, uderzała ręką we drzwi do doktora pokoju prowadzące, z którego żaden głos się nie odezwał.
Natenczas Ludwika drzwi otworzyła, i Tristan wstąpiwszy na pierwsze stopnie wschodów, usłyszał najpierwéj mocny i przeraźliwy krzyk żony, potém odgłos, opadnięcia jéj na ziemię. Wpadł do pokoju do którego się Ludwika udała.
Ta, leżała bez życia na podłodze, trzymając w ręku papier na którym było pismo doktora: Lepiéj żeby Tristan nie odjeżdżał:” Co do, pana Mametyna, ten już nie żył.