— Zobaczysz i sam osądzisz.
W kilka chwil później, Willem wprowadziwszy przyjaciela do loży pierwszego rzędu w teatrze opery włoskiéj, i zastawszy tam podeszłą już panią z mężem, i córką przedstawił Tristana.
Tristan spojrzał się na tę wytworną ciżbę tak dawno niewidzianą, i postrzegł w loży prawie naprzeciwko téj w któréj się znajdował, kobietę patrzącą na niego przez lornetkę i uśmiechającą się pod jéj zasłoną.
Tristan czekał aż się lornetka uchyli; natenczas poznał Henrykę de Lindsaj uśmiechającą się do niego tym sposobem, jakby mu dać znać chciała, że może przyjść do loży w któréj z drugą tylko kobietą była.
Gdy przyszła matka Willema, zaprosiła Tristana na wieczór ślubny, Tristanowi zdawało się, że może się już oddalić, poszedł więc i otworzył drzwi loży Henryki, która widząc go wschodzącego wyciągnęła do niego rękę.
— Czy się zawsze gniewasz na mnie? śmiejąc się zapytała dawnego kochanka.
— Najmniejszego żalu nie mam do pani.
— Oh! bardzom ciebie żałowała.
— Prawdę pani mówisz?
— Honorem ręczę. Okrutnie też był nudny, ten twój przyjaciel.
— Nasz przyjaciel, chcesz pani powiedzieć?
— Ależ bo.... po co tę całą rzecz wziąłeś tak na serio?
— Bo byłem rozkochany.
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1452
Ta strona została przepisana.