na to, że Karolina nie pozna i nie domyśli się tego fałszu.
— „Pojechałem o godzinie trzeciéj; przed wyjazdem chciałem się piérwéj zapewnić czy będę z nią sam na sam, czy mój sąsiad nie pojedzie także; właśnie gdy ręką brałem za dzwonek u drzwi jego, mój służący oddał mi list. Tylko co oderwałem pieczątkę, gdy się drzwi nagle otworzyły i sąsiad do mnie wyszedł. Natychmiast schowałem list do kieszeni nie czytając go wcale. Zdało mi się zresztą, że to był zamiast listu jakiś rejestr jednego z tych panów dostarczających mi rozmaitych rzeczy.
— „Zapytałem się, czy mój sąsiad jodzie do Saint-Mandé. Karolina prawdę mi doniosła, mieliśmy być sami.
— „Zeszedłem cały uradowany. Piérwsze téż to było wyjście od dni ośmiu. Miałem kieszonkowe małe zwierciadło, ledwie więc usiadłem w powozie, zaraz się spojrzałem na moje zęby. Nic nie można było poznać.
— „Przez całą drogę uczyłem się śmiać dolną tylko wargą. Pokazałem tego z wielką trudnością, ale jednak dokazałem.
— „Byłem przyjęty z okrzykami radości,
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/151
Ta strona została przepisana.