kaniem mnie, powiedziałem do niego, prószę mój adres.
— „Dobrze panie, odparł nieznajomy, odbierając odemnie papier. Co do ciebie pani, jak tylko zabiję bohatera twego, czekaj mnie natenczas.
„I ze znakiem groźby oddalił się.
„Wziąłem pod rękę biédną przestraszoną i zapytałem gdzie ją miałem prowadzić; mieszkała w Via Cristina, przy ulicy téj właśnie z któréj widziałem wychodzącą.
„Cała drżała.
— „Uspokój się pani, powiedziałem, już nie ma dla ciebie żadnego niebezpieczeństwa.
— „Niestety gdyby nie pan, odpowiedziała, byłby mnie zabił.
— „Czuwam pani nad tobą.
— „To téż teraz nie o siebie, ale o pana się boję.
— „Jak to’?
— „Bo jeżeli jutro zabije pana, będę sobie śmierć pańską wyrzucać, gdyż to z mojéj przyczyny cię spotka.
— „Oh! ja nie dam się tak naiwnie zabić, będę się przecież bronił.
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/181
Ta strona została przepisana.