„Nathalia była omdlałą, i właśnie temu zemdleniu odbierającemu jéj świadomość niebezpieczeństwa, winna była wyratowanie swoje. Lecz ja niemniéj wzburzony byłem, tém podobieństwem śmierci z boleścią w głębi duszy; klęcząc przy niéj i trzymając rękę na jéj sercu, oczekiwałem aby jakimkolwiek ruchem dała znak życia.
„Powieki jéj przecie otworzyły się, wydałem okrzyk radości.
„Na ten krzyk, drgnęła cała Nathalia, zaczęła się oglądać wkoło siebie, jakby kogo szukała, potém zwracając oczy na mnie:
— „Ah! panie, rzekła, jakże ci dziękuję za poświęcenie się dla mnie!
„Znów na mnie koléj przyszła, obejrzeć się w koło, do kogo ona mówi; tyle to słowo panie, zdawało mi się dziwném i nie właściwém ze mną w takim razie. Myślałem że ma obłąkanie.
— „Nathalio! krzyknąłem, Nathalio! czyż mnie nie poznajesz?
— „Nie, któż pan jesteś?
— „Kto jestem?
— „Tak jest.
— „Ależ jestem Henrykiem de Saint-Ile.
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/218
Ta strona została przepisana.