Dozorujący zaczął przewracać książki, i wyrzekł:
— Miał numer szósty.
— Miał, mówisz pan, więc już nie znajduje się tutaj?
— Nie pani, w pól godziny po przyniesieniu skonał, a że żadnych papierów przy nim nie znaleźli, przenieśli go do domu umarłych.
— Do domu umarłych? wyrzekła Ludwika głosem ledwie dosłyszanym, do domu umarłych, mówisz pan?
— Tak jest, pani.
— Dziękuję, dziękuję! wymówiła, jakby ją mysi wszelka odstąpiła, dziękuję!
I z dzikim wejrzeniem, wybladła, zeszła ze schodów szpitala, i zaczęła biedź z całéj siły w kierunku kanałów.
Lecz czém daléj szła, tém mniéj widziała, obłok krwawy oczy jéj zaćmił, biegła jak te biedne istoty opuszczone od Boga, którym Niebo odjęło rozum, zostawiając życie, tak, że wszyscy przechodzący widząc ją bladą, chwiejącą się, wołali: „waryatka“ i lepiéjby było dla niéj, gdyby nią w istocie była! bo gdyby utraciła zmysły, zapomniałaby
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/238
Ta strona została przepisana.