— Zabił się, albo go zabili, powiedział służący.
— To musiał być pojedynek, dodał pocztylion, bo jeżeli pani sobie przypomina słyszeliśmy dwa wystrzały.
— To prawda, odrzekła młoda kobieta.
— Przeciwnik i sekundanci zapewne ociekli, powiedział służący, tak najpewniéj że to był pojedynek. Tymczasem młoda kobieta klęcząc macała puls Tristana.
— Janie! zawołała, zanieś tego nieszczęśliwego do powozu, jeszcze oddycha, może go zdołamy ocalić.
— Ależ przecie pani jedzie do Włoch.
— Pojedziemy późniéj.
— Więc pani chce, aby zawieziono ranionego?...
— Do mnie.
Podróżna, wymówiła te słowa głosem kobiety ale z męzką wolą. Po tych kilku wyrazach, można było poznać jéj dziwny i niepodległy charakter. Służący usłuchał rozkazu bez dalszych uwag; zaniesiono rannego do powozu, usłano mu rodzaj łóżka, położono, go na niem, pod głowy poddano miękkie poduszki — a młoda kobieta wsiadając, zaleciła pocztyliono-
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/260
Ta strona została przepisana.