więc papier i myśli smutne na stronę, a rzucił się jak zgłodniały na zupę i skrzydło kurzczęcia i dopiero się zatrzymał gdy talerze skrupulatnie wypróżnione były; wtedy sparł głowę na poduszkach z pewnym rodzajem zadowolenia, a zasmakowawszy w jedzeniu, kosztował w końcu snu wśród marzeń najbardziéj pocieszających. Otóż podczas senności, powtórzyła mu się wczorajsza muzyka, która go nawpół rozbudziła, ale tak jak by pieśń miała być do okoliczności zastosowaną, jak by była tylko odbiciem myśli jego; zamiast smętnéj narzekającéj muzyki, którą pierwéj słyszał, obił się o uszy jego jakiś rodzaj ballady cygańskiéj, z dziwacznemi a wdzięcznemi razem słowami: gdy zaś zgasł dźwięk ostatni, raniony otworzył oczy, spojrzał przez okno na słońce, które zdawało się śpiew zakończać. Wtedy uczuł się pełen radości, zdawało mu się, że rana bólu nie sprawia i wśród zbytku który powrót do życia tak słodkim uczynił, zaczął znów myśléć o téj która w owéj godzinie zapewne cierpiała, a może i umierała po stracie jego. Wziął więc pióro napowrót, lecz mózg jego ociężały, nie znajdował myśli które się po nim snuły kiedy był głodny; kiedy był na czczo wyrazy cisnęły się pod jego pióro
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/273
Ta strona została przepisana.