jąc śpiew, w nadziej że go nazajutrz znów usłyszę.
— Pochlebstwo!
— Nie pani, przysięgam ci; temu słońcu, tym kwiatom, temu lazurowemu niebu, tym drzewom które mam przed oknami, brakowało czegoś, te coś, to był głos pani: tak Pani dopełniłaś twórczości najwyższéj, swoim śpiewem.
— Lecz jeżeli sobie dobrze przypominam, odpowiedziała młoda kobiéta, zdaje mi się, że niedawno głos mój obudził inny także głos, któremu w połowie ze mną należy się pochwala jaką pan dopiero co wyrzekłeś.
— Mój głos pani? odrzekł Tristan, nie żartuj pani ze mnie. Śpiew pani to odgłos z nieba, a mój tylko rzemiosło.
— Czy pan jesteś śpiewakiem?
— Nie pani, alem już wszystkiego w życiu mojém próbował, i właśnie spróbowawszy wszystkiego. chciałem się zabić: lecz i ta próba nie lepiéj mi się nad inne powiodła, jak pani sama widzisz i znać w tém wolą Boga że mi się nie udała, bo mi zesłał anioła swego aby mnie do życia przywiązać.
— To pan dużo cierpiałeś?
— O bardzo wiele!
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/283
Ta strona została przepisana.