— Nie, wymówiła młoda kobiéta z zadziwieniem, a więc...
— A więc to było zabójstwo, chciałeś powiedziéć. Nie nie było to zabójstwo, to była fatalność.
— Fatalność?
— Tak jest, w chwili gdym pistolet do piersi przłożył, człowiek jakiś wpadł na mnie, i właśnie mi rękę wstrzymując szamotał się za mną, pistolet wystrzelił i roztrzaskał mu głowę.
— Oh Boże!
— To szczególne, nieprawdaż? szczególne i trudne do uwierzenia, a przecież to istotna prawda. Zabójstwo którego mimowolnym byłem wykonawco i z którego nie będę, zdawał rachunku przed Bogiem! — jeżeliby jednak zostało odkrytém, musiałbym się przed ludźmi usprawiedliwić, co byłoby mi niepodobném: w takim razie potępionoby mnie, a w cóżby się Ludwika obróciła?
— A cóżby się było z nią stało, gdybyś pan by umarł.
— Byłaby mnie zapomniała. poszłaby powtórnie za mąż i po wszystkiém. Gdy przeciwnie będąc żoną więźnia, jéj los z moim jest złączo-
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/288
Ta strona została przepisana.