żdego dnia doznawanéj, marzy się o samobójstwie, jęczy, rospacza, wszystko czyni aby się zbliżyć do śmierci, a témczasem darzy się wypadek przemieniający rozpoczętą tragiczną scenę na komedyę. Tristan postanowił sobie czekać, na to co mu Bóg, fatalizm, albo traf gotował, i z temi myślami zasnął.
Nazajurz wcześnie się przebudził. Ptaki cudownie śpiewały, pola okazałe i kwiaty skropione rosą, błyszczały pod słońce jakby brylantami obsypane, wszystko, nawet węglarze ciężkim krokiem przechodzący drogą, wszystko to dorzucało nutę dziwnie dźwięczną do ogólnéj harmonii.
Im więcéj zdrowia powracało Tristanowi, tém mniéj pojmował, jak mógł choć na jednę chwilę chciéć porzucić tę cudowną przyrodę, któréj sam widok pociesza serce, a poezya jéj unosi duszę. Co do Ludwiki, nie przypuszczał nawet, aby się zabić chciała, i prawie był pewnym że jak pośle na ulicę Ś-go Jakóba, odbiorze ztamtąd zaspokajające o niej wiadomości. Powracał więc razem do zdrowia i do nadziei; tylko smutna pamiątka kiedy nie kiedy zachmurzała mu czoło i twarz zasępiała, było to wspomnienie wystrzału z pistoletu, którym zabił Karola: nie domyślał się, że biedny przyjaciel Henryka wła-
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/293
Ta strona została przepisana.