kniętych oczu, otworzył je napowrót, a obraz Ludwiki z takim usiłowaniem przywołany w wyobraźni młodego człowieka, zniknął zupełnie, skoro tylko wzrokiem rzucił na Henrykę.
Ona spała ciągle, lecz sen zmienił swoją naturę; czy że ją marzenie jakie wzruszyło, czy téż płyn magnetyczny wydobywający się z całéj istoty Tristana działał na nią, zaczęła oddychać częściéj, mocniéj, rumieniec zaczął stopniowo osiadać na jéj licach, usta nietylko że pokazywały śliczne zęby, ale więcéj otworzywszy się, koralową ich oprawę widziéć dozwalały; nareszcie czasami wydawała lekkie drżenie, nakształt tego jakiego Tristan doświadczał, gdy pukle jéj włosów dotknęły twarzy jego.
Tristan był nadto dobrym fizyologistą aby się mógł na tych znakach pomylić; oczywistém było że jakieś lube uczucie, podobne, do tego, jakiego sam doświadczał na jawie, wzruszało we śnie Henrykę. Usta jego suche, otwarte, z chciwością chwytały coraz bardziéj gorące odetchnienia pięknéj śpiącéj. Obłok jakiś płomienisty okolił ich teraz, jak dawniéj, przybywając na zawołanie bogów, okrywał ich miłostki przed oczyma śmiertelnych; czuł bijący puls w skroniach, dzwonienie w uszach, drżenie serca. Przedział
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/343
Ta strona została przepisana.