kach, tak samo dusza zapomina cierpień przeszłych, i to musi być niezawodną prawdą, bo Tristan, porwany i unoszony w bujającym powozie z najpiękniejszą młodą kobietą Paryża, zmuszony był wewnętrzném uczuciem powierzyć życie swoje wypadkom i opatrzności, spełniając to przysłowie: „Niech się stanie co chce.“
Wszystko co go otaczało, tak było pogodne i spokojne, iż mu się zdawało, że nikt na całym święcie nie może mieć innego jak on uczucia, że każdy musiał tem samem okiem patrzeć na świat zachwycający, i wlewający w serce nadzieję. Z resztą, to wszystko co mu się od niejakiego czasu przytrafił, nosiło cechę tak dziwną, tak nieprawdopodobną, że czasem wątpił czy to jest rzeczywistością lub snem tylko: chwilami zdawało mu się że jedzie do Ludwiki, że powróci do przeszłego sposobu życia, któren tylko mógł być przerwany, ale nie zerwany na zawsze.
Co do Henryki, ta przez ten cały czas rzucała ukradkiem długie na Tristana mikroskopiczne spojrzenie, powiększające w oczach kobiety kochającéj lub chcącéj kochać błędy i śmieszności człowieka, wybranego za przedmiot miłości, lecz nieszczęściem dla Henryki, Tristan
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/355
Ta strona została przepisana.