wczoraj, tylko z miłości. trzymał ją w swoich objęciach: było to urzeczywistnienie snu jego; rękę któréj się pierwéj dotknąć nieśmiał, ściskał teraz w swoich: te słowa których zazdrościł, potwarzano mu w każdéj chwili, śród spokojności, pogody i całéj poezyi. W początkach każdéj na serio lub nie na serio miłości, to jest najponętniejszém, że się w nią rzucamy z całą dobrą wiarą, najmocniéj przekonani, że się kochamy. Są wtedy chwile prawdziwego szczęścia, błogiéj pomyślności, którą jedno słowo może zaćmić, jedno podejrzenie zniweczyć, lecz która chociaż tak krótka i przemijająca, ma jednak, powiedzieć można, woń upajającą, która szczęściem, rodzi się tak samo często, jak często umiera.
Okoliczności, które, bawią się układaniem życia dla ludzi, i najczęściéj robią to przeciw woli, a bardziéj przeciw szczęściu ich, postawiły Tristana w położeniu dość śmieszném a raczéj fatalném. W pierwszéj chwili upojenia i próżności, z tego co na święcie nazwanoby szczęśliwostką, zapomniał zarazem i przeszłości i przyszłości: przeszłości pełnéj boleści, podzielanéj z Ludwiką, przyszłości, która bez niéj nie mogła być szczęśliwą, a która zupełnie zawisłą
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/371
Ta strona została przepisana.