prosto do pysznego gniadego konia któren do niéj zarżał, jakby poznał swoją panię.
— Doktorze, odezwała się Henryka tonem ceremonialnym przy chłopcu stajennym — przedstawiam ci konia mego Lovelasa.
I opierając rękę na szyi drugiego kasztanowatego: a teraz przedstawiam mówiła dalej, Don Juana, który jest twoim. Oh! to są moi przyjaciele. przyjaciele najpoufalsi. Lovelas ma wprawdzie czasami chętkę swobodnie pobiegać, jak na niego wsiądę: czasem ta chętka tak się gwałtownie objawia, że zaczyna skakać jak kot dziki, ale to tylko robi żartem, bo wie, że mu się to na doprawdy nie powiedzie, i że jakby chciał na serio tak sobie postąpić, ze wstydem zostałby wypędzony: nieprawdaż Lovelasie? i to mówiąc, wskoczyła na niego, objęła mu szyję rękami i położyła się na nim w najzgrabniejszej niedbałości, jaką tylko mogła z siebie wydobyć, a koń ugiął się i nachylił, najwytworniéj jak na konia, za co Henryka ciemną szyję jego głaskała białemi rączkami. Co do twego, mówiła daléj, łagodniejszego jest humoru, chociaż z równie dobrego rodu. Teraz możesz ich osiodłać, wyrzekła do stajennego.
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/395
Ta strona została przepisana.