— O to, to jest Panie, że twoja szkatuła gdzieś zniknęła!
— Co ty mówisz? wykrzyknął Rycerz.
— Najczystsza prawdę, dodał służący.
— Niestety! niestety! zawoła Izolina, — I któż ją wziął? wymówił stojący i blady Roger.
— Niewiem Panie, ah niewiem, przysiegam na część moja jaka na mnie przypada w Raju niebieskim!
— Pójdę jéj sam szukać, wymówił Roger, czekaj tu na mnie Izolino.
— Izolina miała słuszność! wykrzykując: niestety! niestety! bo szkatułka się nie wynalazła. Wtedy Roger przejęty rozpaczą, powrócił do swéj żony, lecz niezastawszy jéj w tym pokoju w którym ja zostawił, poszedł do drugiéj sali, tam jéj nie było: w trzeciéj to żsamo: i tak wszystkie przeszedłszy pokoje, nareszcie ujrzał ja w kaplicy klęczącą i modlącą się przed ołtarzem.
— No i cóż? zapytała.
— No! moja najdroższa życia towarzyszka, odpowiedział Roger, już za całą majętność zostały nam cegły i kamienie składające ten zamek.
— Widzisz mój Rogerze modliłam się, bo chociaż nie mamy ani pierścienia, ani naszyjnika
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/413
Ta strona została przepisana.