nie i powolnie upływały dla Rogera: żywił się tylko trawą i korzonkami, a broda mu bardzo zarastała: w nocy nie widział nigdy wprawdzie żony swojéj, ale widywał przełożonego nad wartą, przechodzącego się przed zamkiem, nie na to aby jak pierwéj bronić Pana od obcych, ale aby nie dać Panu przystępu do własności jego.
Przedsięwziął przebyć wpław jezioro, ale ponieważ utracił wszystkie siły w przymuszonym poście, nie mogąc więc płynąć, postanowił umrzéć: wydał ostatni krzyk rozpaczy dla życia, a na pożegnanie dla Izoliny, i zniknął w bałwanach. Ale ponieważ przypadek nie połączył się jeszcze fatalnością, zrządził więc: że owego wieczora tak samo jak dzisiaj, łódź duża spacerowa płynęła po jeziorze, a w téj łodzi była Pani sąsiedniego zamku, nazywająca się Irena. Pani Irena widziała Rycerza jak płynął i znikł w wodzie, a ponieważ tyle była litościwą ile piękną, kazała płynąć w tę stronę, gdzie znikł Rycerz, i w chwili kiedy woda ciało wyrzuciła, pochwycono go i usadowiono w łodzi. Pomimo długiéj brody i obdartéj odzieży, młody człowiek z łaski bladości swojéj miał minę bardzo zajmującą, tak dalece, że się nim Irena zachwyciła, a to było bardzo wielką rzeczą, bo wiedziano, że dotąd serce jéj było
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/416
Ta strona została przepisana.