wieczorem niktby tak zachwycająco i tkliwie nie zaśpiewał aryi w salonie.
Tak więc, gdy podług zwyczaju, jednego wieczora wozili się po jeziorze, znów postrzegli widok zamku Enghera.
— Mam wielką chęć odbyć pielgrzymkę do tego zamku, wymówił Tristan.
— To najmniéj co mu się od ciebie należy, odpowiedziała Henryka.
— Udam się tam jutro.
— Czy nieboisz się strachów?
— Nie, bo nie widziałem ich nigdy.
— Ale bo, śmiejąc się dodała Henryka, może tam cień Rogera się błąka.
— Zobaczymy jutro.
Ułożonem więc zostało: że dnia następnego Tristan uda się do zamku Enghera. W istocie rano, wsiadł do łodzi i kazał kierować do zamku na przeciwną stronę jeziora.
— Przez kogo zamieszkały jest ten zamek? zapytał wioślarza.
— Nie wiem panie, niedawno był do sprzedania.
— I został przedany?
— Tak jest panie.
— Któż go kupił?
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/432
Ta strona została przepisana.