jąc siebie samego: co też powie właścicielowi zamku i jaką da przyczynę, że wszedł do tego gniazda orlego, w którym orzeł mógłby go przyjąć udziobnięciem?
Przypomniał sobie legendę wymyśloną, przez Henrykę, i pomyślał, że od owego czasu zamek się bardzo zmienił, bo zamiast żeby się walił i przedstawiał starą ruderę, był odziany blankami i ozdobami nowszéj architektury, a szklanne szyby na które słońce świeciło, wydawały odblask jak gdyby blachy złote i srebrne; oczywiście jednak widać było, że to tylko dzienne światło słoneczne nadawało mu tę wesołość i lało weń życie sztuczne, chwilowe; bo w nocy, tak odosobniony, na wierzchołku góry, musiał tracić ten widok malowniczy, który miał z dala, i przywdziewał na siebie szatę ponurą, tajemniczą, przerażającą. Skoro Tristan doszedł do samego wierzchu, najpierwéj obszedł go w koło, potém namyślił się i zapukał do drzwi ciężkim wiszącym młotem; długo czekał, aż nareszcie usłyszał kroki starego sługi, który mu drzwi otworzył.
Tristanowi się zdało, że widzi starego Eryka.
— Czego pan żądasz? zapytał starzec.
— Chciałbym zobaczyć zamek, który mi się
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/435
Ta strona została przepisana.