zdał tak pięknym zdala, żem aż tu zaszedł dla widzenia go.
Służący nic nic odpowiedział, tylko zrobił znak Tristanowi aby wszedł, i za wchodzącym drzwi zaraz zamknął; potém przeszedł dziedziniec po którym łaził pies ogromny i warczący, a nareszcie weszli do zamku. Wszystko w nim było smutne, aż dziwiło, że do niego chciało się słońcu przez okna zaglądać. Gdy już Tristan przeszedł zamek od góry do dołu, ujrzał ciemne i smutne drzwi prowadzące do pawilonu w którym nie był.
— Co to za drzwi? gdzie one prowadzą? zapylał.
— To do pokoju mego pana.
— Możnaby tam wejść?
— Niepodobna
— Dla czego?
— Pan nikogo nie przyjmuje.
— Nigdy?
— Nigdy, odparł starzec, z miną poddania się.
Tristan tdm więcéj nabrał ciekawości i chciałby był zobaczyć nieznanego i dziwnego właściciela zamku.
— To tém bardziéj mam słuszność, bo pragnę Pana twego przeprosić za niegrzeczność i natręctwo. Chciéj mój przyjacielu wejść do
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/436
Ta strona została przepisana.