ciągnął z odwagą pistolety z pod surduta, z jednym z tych uśmiechów, na kształt Manfreda, który by mógł mu wielki zaszczyt zrobić, gdyby go był kto widział, — spróbował kurków, i zapewniwszy się, że pistony w swojém miejscu, przyłożył ten który w prawéj ręce trzymał.
Potém wymówiwszy imię Ludwiki, przyłożył palce do cyngla, i podniósł wzrok w niebo.
Lecz pomiędzy nim a niebem, oczy jego ujrzały przedzielające ciało, ciało nieprzezroczyste, bardzo wyraźnie malujące się. Ciało to, było ciałem człowieka, opartego, czyli prawie leżącego na gałęzi, mającego postronek jak stryczek okręcony w koło szyi, i obłąkanym wzrokiem nań poglądającego.
Naturalnie, że miejsce zdające się tak dogodnym Tristanowi, ten sam miało pociąg i dla drugiego, i że ten drugi już się usadowił na drzewie, nim Tristan schronił się pod nie.
Tristan opuścił pistolet.
— Ech! panie na górze, co do djabła tam robisz? zapytał Tristan.
— A do licha! mój panie, to, co jak się zdaje miałeś także chęć zrobić, tam na dole,
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/47
Ta strona została przepisana.