— Ja, odpowiedział Tristan, pokazując pistolety, chciałem jak pan widzisz zastrzelić się. Zrób mi pan tę przyjemność i powieś się gdzie indziéj.
— A ja panie, odpowiedział nieznajomy, pokazując postronek mocno do wierzchniéj gałęzi przymocowany, przyszedłem jak pan widzisz powiesić się, i tak samo jak pan, mówię panu, abyś się gdzieindziéj zastrzelił. Przybyłem piérwszy, a więc mam prawo dawniejszéj posiadłości.
— To sprawiedliwie, rzekł Tristan, powstał i skłonił mu się. To tylko bardzo przykra rzecz, że nigdzie nie znajdę tak dogodnego jak tutaj miejsca.
— To prawda, odpowiedział nieznajomy, że nieźle miejsce wybrane. — Czy to już pan uważałeś?
— Nie panie, przypadkiem dziś rano znalazłem go.
— O! względem mnie to wcale co innego, już od dawna z dawną pożądliwością patrzyłem na nie. Kiedy niekiedy, przechadzając się po lesie, zawszem zmierzał w to miejsce, sam do siebie mówiąc: „Jeżeli się kiedy powieszę, to chyba tutaj.“
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/48
Ta strona została przepisana.