całém pojęciem, pierwszy raz na świat puszczony, do tępo jeszcze w dzień wiosenny odziany całym przepychem przyrody; gdy w tém usłyszał nad głową swoją, ten sam głos, te samę melodię, tę samę harmonię, która Tristana do życia przywołała. Śpiew i towarzyszenie muzyki, tak było zgodne wdzięczne i miłe, że powiedziałbyś iż wietrzyk zamiast zabierać pochylonym trochę kwiatom ich woń, wykradał im raczéj ich tony i całą muzykę i prosto niósł do uszu Henryka: tak muzyka była drżącą napełnioną poezyą i miłością. Muzyka ta zdawała się obudzać nieznane zmysły w tym biedaku opuszczonym; gdyby był znał matkę swoją byłaby mu ją przypomniała. Lecz Henryka pamięć nie zachwyciła żadnego miłego wspomnienia od kolebki, tak samo, jak w teraźniejszości serce jego nie wiązało się z żadną miłością; dopóki tylko muzyka spadała jak rosa na głowę tak się można wyrazić, dopóty stał z wzrokiem nieruchomym, i zatrzymywanym oddechem; gdy zaś ostatnia nuta, jak echo w pustyni, powoli i słabo skonała, najdziwniejsza i nie pochamowana opanowała go żądza, ujrzéć tę co śpiewała, chociażby to była sama
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/480
Ta strona została przepisana.