— Doprawdy panie, nigdym o tém nie wiedział jakiego dnia urodziłem się.
— No! a ja odpowiedział nieznajomy, kładąc się na gałęzi i wkładając głowę w stryczek, ja, urodziłem się w piątek panie, i ztąd wszystkie nieszczęścia spadają na mnie.
— To mi się zdaje zabobonem, pozwól sobie pan to powiedziéć.
— Niech będzie zabobon; — lecz niemniéj jest wielką prawdą, że jeden z moich przyjaciół który się w sobotę urodził, jest najszczęśliwszym na ziemi człowiekiem.
— To może być, odpowiedział Tristan.
— Ah! pan to przyznajesz.
— Bez wątpienia, trzebaż przecie przystać na fatalność.
Przez chwilę nastąpiło milczenie, w czasie którego, nieznajomy zapewnił się, że lina dobrze przytwierdzona była, a Tristan próbował spustu pistoletów.
— A więc, bądź pan zdrów, wyrzekł Tristan.
— Do zobaczenia, odpowiedział nieznajomy, bo ponieważ idziemy jedną drogą, możemy się spodziewać, że ją razem wspólnie odbędziemy.
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/51
Ta strona została przepisana.