— A czy przypadkiem nie mówił ci Henryk co dentysta powiedział, wprawiając jéj świeżo ząb wyrwany?
— Powiedzał jéj: że mały Sabaudczyk mając prześliczne zęby, postanowił je sprzedać.
— Ah! Boże! w jakim to czasie być mogło?
— Rok temu.
— Ah! to właśnie tak! odpowiedziała Henryka, i upadła na krzesło z konwulsyjném śmiechem.
— Cóż ci jest? czego się śmiejesz? zapytał Tristan.
Młoda kobieta chciała przemówić, odpowiedziéć, lecz nie mogła, dla nadzwyczajnego śmiechu; tak szczerze i serdecznie się śmiała, że Tristan tym przykładem pociągniony, mimo woli śmiał się także, a potém się odezwał:
— Ależ to strasznie, to okrutnie tak się śmiać z biednego chłopca.
— Cóż chcesz! odpowiadała czasami Henryka. kiedy to takie śmieszne, takie ciekawe.
— Cóż tak ciekawego?
— To, co mi się zdarzyło.
— Ależ cóż ci się wydarzyło.
Odpowiedź była niepodobną, bo ile razy
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/515
Ta strona została przepisana.