Ta strona została przepisana.
dla wytłomaczenia się Henryka usta utworzyła, tyle razy śmiech ją napadał.
— Słuchaj! rzekła przycisnąwszy rękę do serca, słuchaj! ale nie powiesz tego Henrykowi?
— Nie.
— No otóż, ta kobieta to...
— Tą kobietą?
— Byłam ja.
I na to słowo ja wybuchnął znów uśmiech serdeczny.
— Ty? odezwał się Tristan.
— Ja.
— Lecz jakimże to sposobem?
— Czyż ci nie powiedziałam, że fechtując się miałam przypadek?
— No tak jest.
— Otóż, tém przypadkiem było właśnie wybicie zęba, a że chciałam żeby nikt o tém nie wiedział, więc sama jedna udałam się do dentysty.
— Doprawdy?
— Oto patrzaj, to ten ząb.
I pokazała Tristanowi ząb perłowéj białości.
— I on przyrósł?
— Doskonale.