— Do zobaczenia więc bracie, wymówił Tristan, wyciągając rękę do nieznajomego, który mu ja ścisnął.
— Ah! ah! twoja ręka drży, rzeki nieznajomy.
— To prawda panie, przyznaję się. Nie przyzwyczajony jestem jak pan zabijać się, a porzucając świat i zostawiając na nim istotę mi drogą, czuję się wzruszonym; lecz serce slalsze i mocniejsze od ręki, i potrafię szlachetnie umrzeć, bądź pan pewny tego.
— Jakto panie? powiedział nieznajomy, pan żałujesz czegoś i zabijasz się?
— Niestety! pomruknął Tristan.
— Lecz w takim razie, jesteś waryatem, odrzekł nieznajomy, siadając jak na koniu na swojéj gałęzi, rozpuszczając stryczek i założywszy ręce na krzyż?
— Jakto?
— A zapewnie. Co do mnie, przysięgam ci, że gdybym czegokolwiek na téj ziemi żałował, nie zabijałbym się. Gdybym się był urodził w niedzielę zamiast w piątek, to co wycierpiałem, cierpiałbym jeszcze, walczyłbym z nieszczęściem; lecz kiedy najgłębiéj przekonany jestem, że pomimo wszystkich
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/52
Ta strona została przepisana.