ność, że gdy mu ich tylko dwoje na święcie zostało, trzebaż aby i oni byli echem śmiechu, któren jak głos Boga do żyda wiecznego tułacza, powtarzał mu nieustanie: Mówił, że się trochę ogrzał ich szczęściem, dziękował im że weszli w życie jego, a przepraszał że on wstąpił w ich byt; mówił, że dotąd nie był dla nikogo tylko dla siebie, nieszczęście przynoszącym, lecz że przeznaczenie zawsze go prześladujące, mogłoby zrządzić, iż stałby się fatalnym dla drugich, naprzód więc przepraszał ich za złe któregoby na przyszłość doznać mogli, uznając się przedwcześnie przyczyną wszystkiego złego.
Nigdy żaden list w święcie nie był pisany z taką boleścią, kończył go oznajmiając swój wyjazd, nie do zamku Enghera, z którego mogli by go drugi raz wyrwać, ale wyjazd w świat cały; chciał zawsze iść przed siebie aż dopóki ziemia nie otworzy się, dla przyjęcia ciała a niebo dla wzięcia duszy jego.
Prosił Henryki aby się z niego bardzo nie śmiała, ale by go żałowała jeżeli go kiedy przypomni, bo żal kobiety jest modlitwą do Boga.
Skończywszy list, odczytywał, a po złożeniu
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/520
Ta strona została przepisana.