Ta strona została przepisana.
go gdy wstał, spostrzegł Henrykę za niém stojącą z łzawemi oczyma.
— Co to robisz Henryku?
Piérwszy to raz tak go mianowała, nie dodawszy tego ceremonialnego i zimnego słowa; Panie.
— Pisałem.
— Mogęż wiedziéć do kogo?
— Do pani.
— W takim razie oddaj mi pan list.
I zbliżyła się do stołu chcąc list wziąść, ale Henryk ręką go przyłożył.
— Późniéj trochę, odrzekł:
— Dla czego nie teraz zaraz?
— Wtenczas on pani dojdzie kiedy ja odjadę.
— Pan wyjeżdżasz? z zadziwieniem zapytała Henryka.
— Tak jest pani.
— I jedziesz pan?...
— Gdzie mnie Bóg poprowadzi.
— Henryku! przysuwając się do niego rzekła, przebacz!
— Cóż ja mam pani przebaczyć?
— Przebacz mi tę wesołość dzisiejszą któ-