— To prawda. Ale mi nigdy ani słowa o tobie nie mówi.
— To dziwnie. Może mnie już nie kocha?
— Owszem, zawsze dla ciebie jednakowa.
— Tak myślisz?
— Jestem tego pewny.
— Lecz przecie, cóżbyś mi poradził robić w takiej okoliczności?
— Pytasz mi się o radę?
— Tak jest.
— Trudno to bardzo dawać radę.
— Jedna tylko rzecz jest nad to trudniejsza, to jest: iść za tą radą: mów przecie jednak.
— No! otóż! na twojém miejscu...
— Na mojem miejscu?...
— Porzuciłbym Villę.
— Jak to! co chcesz mówić?
— Na jakiś czas, na miesiąc, na piętnaście dni. Dałbym uczuć Henryce smutek po oddaleniu, a po przybyciu, przyjęto by mnie okrzykami radosnemi, jak dawnych bohaterów w tryumfach.
— A ty! cóżbyś przez ten-czas tu robił?
— Ja? no... pozostałbym tutaj, aby Panią Linsay nie zostawiać samą; uważałbym na wrażenie
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/536
Ta strona została przepisana.