— No! widzę, wymówił, że mi już nic nie pozostaje, tylko pójść za radą Henryka.
— Jakaż to rada?
— Żeby odjechać.
— Odjechać? z zadziwieniem odparła Henryka.
— Tak jest.
— A to dla czego?
— Dla tego, że na teraz moja bytność jest tu niepotrzebną, a z czasem, mogłaby się stać śmieszną.
— Wytłomacz się.
— Chcę mówić pani, że dotąd ta twoja zimna obojętność może pochodzić tylko z woli twojéj, i że późniéj można jéj będzie nadać boleśniejszą dla mnie przyczynę. Nie powinniśmy czekać chwili, w któréj pani staniesz się więcéj występną, a ja bardziéj smutny, z przymuszonego rozłączenia. Henryka zarumieniła się, ale Tristan tego nie widział.
— To bardzo le panie! odpowiedziała, mówić takie rzeczy. Dotąd nie masz mi nic do wyrzucenia, i nie wiem w jakim celu mówisz to wszystko.
— To jest pani: że obawiam się, abym nie
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/540
Ta strona została przepisana.