— O! ja pani przebaczam ale jadę.
— Nie wyjeżdżaj, zaklinam cię! nie powinieneś gniewać się na mnie; cierpię w nerwach; oh! my kobiety, nie znamy tak jak wy wartości i wagi słów wmówię. Przebacz mi, nie to com powiedziała, ale wytłumaczenie jakie nadać mogłeś moim wyrazom. Czyż sądzisz że jestem zdolną dobrowolnie zadać ci boleść?
I mówiąc to, wzięła go za rękę i przyciągnęła ku sobie. Tristan był jakby z paraliżowany; ciche łzy płynęły mu z oczu, dal się prowadzić, bo nie miał władzy ani siły chciéć lub nie chciéć czego.
— Ależ! przyjacielu! wymówiła tonem żalu, no! nie płacz; źle zrozumiałeś mowę moją; ja chciałam powiedzieć, że bezemnie, bez kogoś któryby cię kochał, byłbyś nieszczęśliwym, bo ty potrzebujesz być kochanym. To tak trzeba było tłumaczyć słowa moje. A ty niedobry! inną im myśl nadałeś. To ty powinienbyś przeprosić mnie, za to, żeś mnie osądził zdolną, powiedzieć inaczéj! ależ to byłoby niegodnie! nikczemnie, podłe! a przecież nie wierzyłbyś żebym mogła być nikczemną, szczególniéj względem ciebie, który mnie kochasz i którego kocham, dodała po cichu.
— O! pani mnie nie kochasz.
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/542
Ta strona została przepisana.