i gniewało. Wieczór przeszedł bez wielkiego wstrząśnienia, i ledwie małe kiedy niekiedy słówko przypomniało scenę dzienną, jak niby wątle obłoczki, pędzone wiatrem po burzy, któréj jakąś cząstkę w sobie zawierają.
O północy, Henryk podniósł się i pożegnał Henrykę; Tristan to samo uczynił.
— Bądźcie zdrowi panowie! odezwała się, do jutra! Zobaczymy jutro rano powiedziała do Tristana, ściskając mu rękę, czy ci mogę ze wszystkiém przebaczyć.
I obydwa odeszli do drugiéj Villi.
Tristan udawszy się do swego pokoju, przypomniał sobie wszystko co w dzień zaszło, a że dopiero była północ, a księżyc pysznie świecił, wołał rozmyślać w oknie, i pytał się siebie samego: czyby też Henryka przebaczyła mu gdyby przyspieszył chwilę zupełnego z nią pojednania i zgody? Druga Villa, jakby uśpiona, tak spokojnie odbijała białém srebrném światłem księżyca, i Tristan tak samo jak w dzień przyjazdu swego widział powolnie kołyszące się drzewa poruszane wiatrem, można powiedziéć że powietrze i noc oddychały miłością. Tristan mając klucz od ogrodu Henryki, postanowił pójść
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/544
Ta strona została przepisana.