ka nieco się uchyliła, i pozwalała dostrzedz główkę Henryki. Późniéj firanka zasłoniła się, główka jak sen zniknęła, a Henryk z tryumfującą miną, zmierzał do furtki ogrodowéj.
Tristan, jako wychowaniec Seraju, wiedział wszystkie przejścia, przybył przed przyjacielem swoim do furtki, tak zręcznie, że w chwili kiedy Henryk miał jéj dotknąć kluczem, ujrzał Tristana, bladego, z groźną miną, strzegącego mu przejścia, tak prawie, jak ów smok, przy Hesperyjskich ogrodach.
— Broń twoja panie? odezwał się Tristan.
— Moja bron? odpowiedział Henryk.
— Tak jest.
— Ah! jeżelibym się miał bić wziąłbym szpadę.
— Dobrze panie, będę się bił na szpady.
— A to dlaczego?
— Żeby pana zabić.
— Czyś oszalał?
— Dosyć już jednéj obelgi, panie, proszę o zawieszenie obrazy.
— Ja się z panem bić nie będę.
— Czy można wiedziéć dlaczego?
— Bo nie możemy się bić razem. Spotkaliśmy się pierwszy raz w miejscu, w którém mieliśmy obadwa umrzéć, a nie umarliśmy. Pan
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/553
Ta strona została przepisana.