szcze w oczach, sen do prawdy niepodobny. Chciał zobaczyć, jak daleko Henryk żart ten doprowadzi, i, drżącemi ustami wymówił:
— Więc tedy panie! pani de Lindsay, kocha pana?
— Ale tak, tak, tonem wiary i zaufania odrzekł Henryk:
— I masz tego dowody?
Henryk zrobił oczami skromny znak, który był tém, jakby powiedział: „tak jest, mam niezawodne, pewne dowody“.
— I możnaż wiedziéć od kiedy?
— Od następnego dnia po tym, w którym znalazłem was obojga, tak śmiejących się i wesołych, wtenczas kiedyście mnie tyle smutnym zostawili.
— W istocie, owego dnia mówiliśmy o tobie.
— A więc! Ja byłbym mógł nawzajem zadosyć uczynienia żądać, za niewczesną i obrażającą mnie wesołość, wybuchniętą za mojém przybyciem, szczególniéj z twojdj strony; lecz widzisz żem się wstrzymał. Bo są takie czasem okoliczności w których potrzeba umiéć pozostać śmiesznym nawet, albo nieszczęśliwym nie żaląc się na nikogo, tylko na przypadek.
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/557
Ta strona została przepisana.