— I pani de Lindsay, — od rzeki Tristan — dając ci dowody miłości swojéj, nie powiedziała przyczyny, téj dziwnéj wesołości, która stała się wstępem do twego szczęścia?
— Nie.
— Pojmuję to.
— Dla czego?
— Bo to byłoby ci bardzo nieprzyjenmém.
— Pana ta uwaga nie powinna wstrzymywać; więc racz mi całą tę rzecz opowiedziéć, tém bardziéj, że czując iż posiadam całą krew zimną, zrobi na mnie takie tylko wrażenie, jakie zechcę aby zrobiła!
— No! więc! odparł Tristan, i największą na jaką się mógł zdobyć ironią, miłostki twoje przeszłe, nie zawsze były tak szczęśliwemi, jak są teraźniejsze, postradałeś nawet w nich zęby twoje.
— To prawda, odpowiedział zimno, jednak bardzo nieznacznie zarumieniwszy się, Henryk, mów daléj.
— Tyle o ile pamiętać mogę, byłeś bardzo stroskany o swój ząb piérwszy.
— Przyznaję że prawda.
— Mogę ci dać o nim wiądomość.
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/558
Ta strona została przepisana.