Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/565

Ta strona została przepisana.

— Niechże będzie i na drodze.
Obadwa pojedynkować się mający, udali się na miejsce wskazane przez Tristana.
Jakeśmy to powiedzieli, Henryk posiadał największą, można powiedziéć zręczność i wprawę wrobieniu bronią, a do tego drugą korzyścią jego, była zimna krew. Tristan zaś był z pałającemi oczyma, z blademi ustami, z ściśnionemi zębami, nie z obawy ale z uniesienia: i kiedy Henryk ze spokojną twarzą, z lewą ręką położoną na piersiach, z prawą wyprostowaną, trzymał się na baczności, Tristan jak człowiek szukający sposobności zabić, lub być zabitym, rzucił się z całą zajadłością na Henryka który mu żelazo odparł bez innego ruchu, tylko jak się po prostu chronić zwykło.
— Gdybym był chciał, teraz byłbym cię mógł zabić, zawołał Henryk.
— To dobrze, panie! a teraz strzeż się!
— I zgiął się chcąc zadać proste pchnięcie Henrykowi, ale Henryk tak zręcznie obronił się, i suchym jak mówią razem odrzucił broń przeciwnika, że rozbroił zarazem Tristana.
Na-ten-czas schylił się, podniósł broń przeciwnika, mówiąc do niego:
Gdybym był tym sposobem bitwy nie przer-