ci, że żałuję przeszłości mojej i obiecuję ci przyszłość jakiej po mnie żądasz.
Rozmowa tak się ciągnęła dalej. Impresario bezustannie coś polecał Tristanowi, a Tristan przestawał, obiecywał, i przyrzekał wszystko ze swojéj strony, człowiekowi w nakrapianych pończochach. Aż obydwa podróżni przybyli do Arona, gdzie konie przeprzęgli.
Jakiś człowiek z komory przybliżył się do nich.
— Zobaczysz mówił Impresario.
— Czy panowie nie macie nic do opłaty na komorze? zapytał urzędnik celny: I robiąc to zapytanie, przysunął się do tłomoków, uwiązanych z tylu za pojazdem.
— Nic odpowiedział stary jegomość.
— Słowo honoru? panie, zapytał strażnik, biorąc ręką za rzemień od tłomoka.
— Słowo honoru, odpowiedział towarzysz Tristana, wsuwając talara w rękę chcącemu rewidować.
— Wierzę waszéj Excelencyi, odpowiedział tenże i skłonił się, znikając.
— Ja myślałem, że ponieważ z tąd wywożą, a wywożenie jest bogactwem krajowem, nie powinniby przetrząsać podróżnych.
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/597
Ta strona została przepisana.