— Ja?
— Ty, jak każden inny.
— Nic nie rozumiem.
— Ja jeżeli podróżuję, to tylko dla znalezienia tenora.
— Rozumiem.
— Oni uważają tenora jak rzecz do mnie należącą, jako niezbędny dodatek do mojéj podróży: ponieważ to są głupcy, bo bez tego nie byliby tém czém są, puszczają mnie nic mi nie mówiąc.
— A wiesz pan, że to jest dowcipnie, zupełnie jak gdybyś moje spotkanie przewidział?
— Nie więcéj twoje niż kogo innego przewidziałem; szuka się tenora: nie można naprzód wiedziéć w jakiem położeniu i w jakim stanie go się znajdzie, np. może uciekać z innego teatru; przywożąc go, zbijam w spółubieganie się; może być ściganym za długi, biorąc go z sobą, oddaję mu przysługę i wierzyciele ślad stracą: jedném więc czynem dopełniam dwóch dobrych uczynków, co mi będzie tam w raju późniéj porachowaném: nareszcie może być w takim jak pan położeniu, o! na-ten-czas robię jemu sobie dobrze, bo mi zaraz publiczność abonująca wynagrodzi.
— To bardzo rozsądnie!
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/599
Ta strona została przepisana.