przez żaluzye cokolwiek dojrzéć, Tristan zobaczył jeszcze czyste i spokojne gwiazd światło! Położył się w łóżko, marzył jakiś czas, zadmuchnął świecę i w końcu usnął.
Nazajutrz obudziwszy się, smutne myśli jego uleciały gdzieś z gwiazdami. Słońce przebijało zlotami swemi promieniami, przez żaluzye i firanki; Tristan wstał, i otworzył powietrzu rannemu okno; wszystko zewnątrz było radosne, miło budziło się ze zwyczajnemi na południe wykrzykami, a ludzie którzy przechodzili, mieli tę świąteczną postać, którą nadaje piękne pogodne niebo, bruk i ulice suche, a czas ciepły.
Przez chwilę Tristan zapomniał co wczorajszego dnia zaszło, i zdało mu się że się budzi w domu pani de Lindsay; lecz nieznazłszy za obudzeniem się tego wszystkiego, do czego się tam tak łatwo przyzwyczaił, pierwsze spojrzenie rzucać; zaraz mu pamięć wróciła; przeciągnął ręką po czole dla odpędzenia ostatniéj smutnéj myśli, jak wiatr rannym podmuchem spędza ślady wieczornéj burzy; zaczął oglądać nowe swoje mieszkanie, chcąc przekonać się czy po dniu zachowuje tę samę co wieczorem barwę.
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/607
Ta strona została przepisana.