Publiczność w najwyższém uniesieniu klaskała w ręce; Tristan chwalił sercem, i gdyby był się znajdował w sali, byłby uważał, że oczy Lei, ani razu nie spoczęły na człowieku, blizko pięćdziesiąt lat mającym, który siedząc przed samą sceną, ciągle ją lornetował, ani na orkiestrę, gdzieby była mogła dojrzéć młodego człowieka, uśmiechającego się do niéj. Zresztą, od pewnego czasu, Lea była mniéj szczodrą w swoich spojrzeniach. Czy to dla tego że niechciała aby je źle tłomaczono, czy téż że była uważniejsza na swoją rolę.
Przy końcu sztuki, wróciwszy, wśród okrzyków brawa i największych uniesień publiczności, przystąpiła prosto do Tristana; który odurzony jéj śpiewem słuchał go jeszcze w duszy swojéj, i wymówiła do niego:
— No i cóż przyjdziesz pan?
— Jesteś aniołem odpowiedział: całując jéj rękę.
— Więc rachować mogę na ciebie?
— Zupełnie.
Tristan wyszedł z teatru, i poszedł w ciemny kąt ulicy, gdzie oparłszy się, mógł widziéć innych aktorów wychodzących. Widział
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/635
Ta strona została przepisana.