— Oh! jeszcze! jeszcze! odezwały się miłe głosy.
— No! poświęć się pan, wymówiła Lea cicho do Tristana. I Fabiano znów zaczął; lecz tym razem, zamiast jękliwéj północnéj melodyi, wybrał naiwną piosnkę południa, oryginalną śpiewkę Sycylijską, pełną wdzięku i miłości; skakał do wysokich tonów z lekkością, łatwością i zręcznością, jakby lin tancerka, rozrzucająca kwiaty na patrzących na siebie z zachwyceniem.
To téż wykrzyki stłumione: to cudowne! zachwycające! wyrywały się ze wszystkich zakątków salonu, jak rozsypany proch wybucha za dotknięciom ognia.
Nim jeszcze ostatnia nuta donośna i dźwięczna ucichła; zaczął się już jakby koncert de tutti z pochwał, ledwie że Fabiana w tryumfie nie niesiono i nie uwieńczono różanym wieńcem. Pochwały były szczere, zapał był powszechny, wszystkie znajdujące się kobiéty w salonie, zwrócone miały na niego oczy, wszyscy inni mężczyźni jakkolwiek bądź wytworni, mili, piękni, znikali przy tryumfie tenora.
Rozeta nawet w przedpokoju, z całym zapałem klaskała w dłonie.
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/678
Ta strona została przepisana.