Co do Impresąrya, rzucał się i kręcił z radości, rozpływał z pychy. Tristan się podniosli z nieudaną skromnością przyjął te pochwały tak szczerze objawiające się, i wśród nich przeszedł do sali gry z któréj go wyciągnęła Lea.
— Ah to licho, odezwał się Impresario wstając, on mocniejszy od Amfiona, odbudowałby Teby.
— Ale natenczas, odezwał się młody człowiek, blondyn, ze złośliwym uśmiechem, a którego przysłano, do Medyolanu przy poselstwie, bo okazywał wielką do Dyplomatyki i do przesadzonéj liczby długów zdatność, lecz natenczas nie byłyby Teby miastem Grecyi, ale miastem głosu,[1] Towarzyszyło téj mowie, spojrzenie, które także chciał urobić dowcipném, i które, zdawało się mówić: rozumiesz mnie?
Impresario odpowiedział nie mniéj dowcipném wejrzeniem, znaczącém:
— Nie rozumiem.
— Małe i lekkie zarumienienie wystąpiło na lice młodego człowieka, tém więcéj że trzy czy cztery osoby usłyszały te słowa i uśmiechały się.
- ↑ Kalambur ten we francuzkim tylko języku swoją uszczypliwość i dowcip.