bądźmy oboje wolnymi, wejdź w serce swoje, a przyznasz mi że mam słuszność tak mówiąc.
— Może masz słuszność, odpowiedziała z westchnieniem Lea, ale gdybyś mnie rzetelnie, rzeczywiście kochał, tobyś tak nierozumował.
— Właśnie dla tego że cię kocham tak rozumuję. Czy myślisz żeby mi nie było słodszém życie takie, w które nikłby nie miał prawa wmięszać się? Lecz chociaż młody jestem, dosyć się już w nieszczęściu nażyłem, abym nie mógł poznać dobra jakie mi przypadkowość nastręcza, a nie odrzucał tego co mi się złem zdaje; żyj moja Leo, życiem jakiem dotąd żyłaś; kochaj mnie trochę, bo niepojmuję żeby się cokolwiek takiego na świecie znaleść mogło coby mnie równie jak twoja miłość uszczęśliwiło, a za miesiąc, może za dni piętnaście, nawet dziękować mi będziesz za radę którą teraz daję.
— Niech będzie wola twoja, odpowiedziała Lea.
I milczenie nastało między dwoma kochankakami. Po kilku minutach, usłyszano na ulicy głos małéj dziewczyny, śpiewającéj i przygrywającéj sobie na gitarze. Lea powstała.
— Gdzie idziesz? zapytał Fabiano.
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/718
Ta strona została przepisana.