— Idę dopełnić ślubu.
I śpiewaczka poszła do komina, wzięła luidora z woreczka, zbliżyła się do okna, otworzyła go, wyszła na taras i rzuciła pieniądz dziewczynce. Potém oparłszy się o poręcz, pozostała tak w zamyśleniu, jak gdyby wciąż słuchała tej piosnki ludu, a w rzeczywistości, słuchała myśli wzbudzonych w jéj umyśle i sercu tym śpiewem.
Tristan zbliżył się do Lei.
— Czy się na mnie wciąż żalisz? zapytał.
— Nigdy na ciebie nie żaliłam się.
— Ale, zdaje się, jakbyś gniewała się trochę na mnie?
— Najmniejszéj rzeczy, słucham tylko.
— Czyż ta piosnka ma wdzięk jaki dla ciebie?
— Wdzięk, jaki się znajduje w tém go nam dzieciństwo nasze przypomina!
— Co chcesz przez to powiedziéć?
— Chcę to powiedziéć, że jak teraz to dziecię tak ja śpiewałam po ulicach kiedy byłam małą, i że ta dziewczynka mi to przypomniała.
— Tyś śpiewała po ulicach?
— Tak jest, to mnie depoetyzuje trochę? nieprawdaż?
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/719
Ta strona została przepisana.