— Przeciwnie, jeszcze jest piękniéj dojść do tego stopnia do jakiegoś dojść potrafiła.
— To względnie, podług drogi jaką się postępowało, odrzekła z westchnieniem młoda kobiéta. Biedne dziecko! widzisz jak ono szczęśliwe! podniosła właśnie luidora. Zobaczyła że to sztuka złota, i widzisz jak się do mnie uśmiécha, i przesyła mi całusy ręką przyzwyczajoną do wyciągania i dostawania w nią datku. Nie będą jéj dzisiaj w wieczór bili; przynajmniéj to zyskała tędy przechodząc.
— A dla czegóż miałaby być bitą?
— Dla czego? czy myślisz że ten człowiek który jéj towarzyszy, nie wymaga od niéj, ażeby zarobiła nie tylko sobie saméj na życie, ale jeszcze dla innej któréj może nie widzimy kobiéty; czy myślisz, że jak biedne dziecko wróci z próżnemi rękoma, to jéj pozwolą inaczéj jak z próżnym żołądkiem usnąć? wcale nie, wybiją ją, będzie płakać biedna, a nazajutrz musi znów rozpoczynać. Zresztą, nie wiem czy ta dziewczynka była bitą, ale co do mnie, to wiem że nią bywałam.
— Ciebie bito? ciebie?
— Tak jest, mnie.
— A któż cię tak bił?
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/720
Ta strona została przepisana.