ani jednego; może też i to mnie uratowało. Wieczorami w zimie, dawano mi chleba z serem, a chleba z wiśniami albo z niedojrzałemi lub nadgniłemi brzoskwiniami dostawałam w letnie wieczory; jeżeli dzień szczęśliwie poszedł, to mi dawano brzydkiego mięsa, do którego największy wstręt miałam, nie tylko jeść go, ale patrzéć jak go jedzą. Zresztą, nie miałam się czego obawiać abym dużo takiego mięsa jeść musiała, mój ojciec bowiem i matka z żarłoctwem rzucali się do niego, co było aż przestraszające. Ja wtenczas bawiłam się najczęściéj z moją lalką, ubierałam ją, całowałam, i to wszystko z nią robiłam co zwykle dzieci z lalkami robią ztą tylko różnicą, że byłam zwykle smutniejsza od innych dzieci. Było to pewnie przeczucie wielkiego nieszczęścia, które na mnie spadło. Matka Toussaint, nasza sąsiadka, kupcowa, od niejakiego czasu wychodziła późniéj a wracała wcześniéj, i za każdym razem jak przechodziła koło nas, słyszałam ja kaszlącą długim, mordującym, okrutnym kaszlem, który mi piersi rozdzierał, tak jak gdybym sama kaszlała. Matka Taussaint posiadała całe moje przywiązanie; ona mnie całowała jak mnie wybito, ona mi dawała lalki i psy papierowe: poj-
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/725
Ta strona została przepisana.