mienie słońca w czasie deszczu. Wyciągnęła do mnie gorącą prawie pałającą rękę, i wymówiła niewyraźnym głosem, bardzo chrapliwym:
— „Dobry dzień moje dziecię!
— „Dobry dzień matko Toussaint! odpowiedziałam jéj i pocałowałam ją.
— „To mnie mama Toussaint nic słyszała?
— „I owszem, wymówiła tak cicho, że dla posłyszenia jéj nachylić się musiałam, ale niemogę już głośniéj mówić, to tyś mnie niesłyszała.
— „Ja myślałam, żeś już mamo Toussaint wyszła.
— „ Oh! odpowiedziała kiwnąwszy głową z uśmiechem którego przez całe życie nie zapomnę, nie wyjdę już tylko raz jeden i więcéj nie powrócę.
— „Czyż masz odejść od nas mamo Toussaint? a cóż się ze mną stanie jak ty odejdziesz?
— „Nim odejdę zostawię ci dużo lalek.
— „O! mamo Toussaint, to nie dla lalek.
— „Mój mały aniołku! wymówiła.
— „I pocałowała mnie. W czasie tego pocałowania, czułam tak gorący oddech, że mnie w czoło parzył.
— „O! mamo Toussaint: jakże ci musi być gorąco?
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/731
Ta strona została przepisana.